Przyzwyczailiśmy się, że dostęp
do sieci jest czymś zupełnie oczywistym. Tymczasem na Kubie jest to dobro
luksusowe, o którym przeciętny Kubańczyk może tylko pomarzyć.
Internet na wyspie jest, ale
mocno ograniczony. System działa tak, żeby dostęp do sieci mieli przede wszystkim
turyści. To ze względu na duże znaczenie tej gałęzi gospodarki w kubańskiej ekonomii.
Dziś turystyka jest drugą gałęzią gospodarki (po przemyśle
farmaceutyczno-medycznym), ale jeśli sektor turystyczny będzie nadal rozwijał
się tak szybko, to wkrótce wysunie się na prowadzenie.
![]() |
Strefy bezprzewodowego internetu oznaczone są w ten sposób |
Internet dla turysty
W wielu hotelach (nie we
wszystkich!) jest sieć bezprzewodowa, najczęściej ograniczona do lobby
hotelowego. Żeby się do niej zalogować potrzebujemy karty-zdrapki, którą można
kupić w specjalnych sklepach lub w recepcji hotelu. Urzędowa cena to 2 CUC, czyli peso wymienialne (8-9
zł) za godzinę. Problemy są dwa:
Po pierwsze internet jest wolny i
jeśli kilka osób jednocześnie próbuje z niego skorzystać, to mogą być trudności
z zalogowaniem się. Dlatego osoby koniecznie potrzebujące łączności wstają w
nocy lub pojawiają się w recepcji hotelu wcześnie rano.
Zobacz też artykuł: Kuba, relacja z wycieczki.
Zobacz też artykuł: Kuba, relacja z wycieczki.
Po drugie nie zawsze uda się kupić
kartę. Sklepy zamykane są wczesnym popołudniem, a w wielu hotelach pracownicy
recepcji rozkładają ręce informując, że karty były, ale wszystkie zostały
sprzedane. Dlatego lepiej kupić kilka sztuk na zapas.
Internet dla Kubańczyków
Według szacunków dostęp do internetu
na Kubie ma tylko od 3 do 5 proc. ludności. Jego zasięg jest ściśle reglamentowany
i jak na kubańskie kieszenie drogi. W prywatnych domach jest zakazany.
![]() |
Panel logowania |
Na całej wyspie działa 35 publicznych
hot spotów, czyli stref bezprzewodowego
internetu (działają dopiero od lipca 2015 r., wcześniej jedyną szansą było
złapanie sieci hotelowej). Zlokalizowane są głównie w centrach miast, m.in. w
Hawanie, Santa Clara, Santiago de Cuba, Holguin, Pinar del Rio i Camagüey. 35
stref na 11 mln ludzi! Korzystanie z tego dobrodziejstwa jest odpłatne, w
ramach państwowego monopolisty telekomunikacyjnego Etecsa. Cena taka, jak dla
turystów, ok. 2 euro za godzinę, czyli mniej więcej równowartość 7 proc. miesięcznej
pensji.
W takiej sytuacji Kubańczycy
próbują radzić sobie w inny sposób. Od kilku lat przebojem na wyspie jest tzw.
pakiet tygodniowy (Paquete Semanal). Ktoś (do dziś nie wiadomo kto, podejrzewa
się o to również osoby powiązane z władzami) każdego tygodnia ściąga duże
ilości internetowych treści. Są wśród nich m.in. wiadomości ze świata, gry oraz
popularne zachodnie filmy. Następnie przegrywane jest to na nośniki pamięci USB
i sprzedawane za pośrednictwem sieci potajemnych dilerów. Nowy pakiet ukazuje
się w każdy piątek i wtedy jego cena jest najwyższa. Najtańszy jest ostatniego
dnia, czyli w czwartek.
![]() |
Młodzi Kubańczycy w jednym z publicznych hotspotów |
Jednym z bardziej pożądanych
towarów na Kubie są telewizory. Jeśli zwrócicie uwagę na zdjęcia pokazujący Kubańczyków
przyjeżdżających na wyspę z Florydy, to niemal każdy dźwiga plazmę nowej
generacji. Służą właśnie do tego, do oglądania treści internetowych przekazywanych
za pomocą pamięci USB. A także do oglądania dyskretnie dostarczanych
amerykańskich kanałów telewizyjnych. W Hawanie to dość popularne, całe
kamienice mają konspiracyjne okablowanie. Bez problemu można podłączyć się do
takiej kablówki, oczywiście za odpowiednią opłatą. Nielegalne treści z
internetu dystrybuowane na masową skalę oraz piracka telewizja z USA, jak to
możliwe w totalitarnym kraju, w którym kontroluje się wszystko i wszystkich?!
Być może proceder ten ma miejsce za cichym przyzwoleniem władz, które również z
tego mogą czerpać korzyści finansowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz